niedziela, 24 marca 2013

i love it


Dzień był długi, jest już późno, a jutro przed nami kolejne wrażenia, więc dodam tylko kilka zdjęć...


Słynna marokańska herbata - dobra, jednak trochę za słodka.



wszechobecne bazary to zdecydowanie mój żywioł


 jeden z handlarzy w drzwiach jego domu haha : D


 i jego wielbłądy






Zakochałam się w tutejszym klimacie, atmosferze i stylu...mmmmm :)

piątek, 22 marca 2013

vi skal i marokko





Dopiero co skończyłam wspominać pobyt we Francji i rozpakowywać plecak po pobycie w Polsce, a teraz znów się pakuję. Ale przecież właśnie po to tu przyjechałam - taki krok w kierunku marzeń. Może nie dokładnie w ten sposób wyobrażałam sobie moje życie podróżnika - bardziej myślałam o określaniu siebie jako piechura, niż luksusowego turysty. Ale tak też jest super! Do pełni szczęścia brakuje mi tylko drugiego kompana - trampa - takie podróże jeszcze przede mną.




Pakowanie rzadko jest dla mnie problemem. Jednak tym razem jest inaczej. Kompletnie nie wiem co spakować - dlaczego ? Na pewno nie mały wpływ ma to, że pół mojej walizki zajmują rzeczy hostów, ale to jeszcze nie to. Może problemem są bardzo duże amplitudy temperatur, może przyzwyczajenie do zimowych ubrań, a może to, że jadę do kraju arabskiego, w którym pomimo upału lepiej nosić zakryte ramiona i kolana - nie wiele mam ubrań spełniających te wymagania, a już na pewno nie w Danii. Wyruszamy już za 7 godzin i coś czuję, że dziś spać nie będę. Nie dlatego, że jeszcze nie jestem gotowa, ale dlatego, że to moja pierwsza taka podróż - poza Europę, do kraju o zupełnie innej kulturze. Moja ekscytacja nie zna granic i mam ochotę skakać z radości! Tak więc przygodę czas zacząć! 

środa, 20 marca 2013

kids, skis and stuff


Czyli ostatnie wspominki z Alp.


Przedstawiam Wam Clarę, przez którą prawie na narty nie pojechaliśmy. Jednak nie takie zapalenie płuc straszne jak je malują ; ) 


 A to Luisa pierwszy raz na nartach...


 I po nartach ; ) 





Wycieczka w komplecie. 




     Lampiony z igloo (!), które zbudowali dla nas pracownicy chalet'u.



A na koniec pilna Agata. 

wtorek, 12 marca 2013

lhotse


 A teraz pora na chwalenie czyli post z cyklu "A we Francji mieszkałam tak..."


Już pora spać ! 




  


Zdjęć niestety zbyt wiele nie mam, ani zbyt dobrych, ale tych co lubią pooglądać dobry wydstrój wnętrz czy luksusowe ośrodki odsyłam tu : http://www.chaletlhotse.com/

poniedziałek, 11 marca 2013

val d'isere


Już podczas moich pierwszych dni pobytu w Danii o tym wyjeździe dużo słyszałam: najlepsze miejsce na narty, luksusowy chalet, super pogoda, pyszne jedzenie, piękne widoki i tak bez końca Sama nie miałam wtedy o jeździe na nartach najmniejszego pojęcia (nie żebym teraz była jakimś ekspertem), lecz mimo to przechodził mnie dreszczyk emocji na myśl o francuskich alpach, śniegu, jacuzzi.

miejsce nauki :D 





 Ephril okazała się nie bać śniegu - jednak wysiłek bywał dla niej trochę przerażający ; p




 Co tu dużo mówić ? Opowieści okazały się prawdziwe - Val d'Isere jest piękne, a ilość i jakość stoków zniewalająca. Pogoda była idealna - nie mam pojęcia jak to przewidzieli w sierpniu, ale mieli racje. A narty pokochałam już pierwszego dnia. I nawet Francja i Francuzi już nie byli tacy źli jak podczas wycieczki do Paryża.





środa, 6 marca 2013

genewa



Genewa - to ona rozpoczęła poprzedni tydzień. Od początku nie miała być niczym poza przystankiem na drodze do Val d'Isere. I tym właśnie była. Nie znaczy to jednak, że nie skorzystałyśmy ze spędzonego tam czasu - może było go mniej (szczególnie tego wolnego) niż bym sobie zażyczyła, jednak nie ma na co narzekać. 




Sobotnie popołudnie - relaks w 100% - dobre jedzenie, basen i wylegiwanie, a do tego towarzysząca nam euforia na samą myśl o tym co nas czeka (i jak by ktoś miał wątpliwości - to była praca). 



 W niedzielę udało nam się wyrwać, na krótki spacer po mieście, który rozpoczęłyśmy przepłynięciem łódką na drugą stronę jeziora - to najszybszy sposób.



Genewę, a szczególnie wszystkie jej małe uliczki, kamieniczki i okiennice bardzo polubiłam. Nie jest zniewalająca, nie ma tam wieży Eiffela, koloseum, ani innych wielkich atrakcji, ale jest urocza, spokojna i ładna. Chętnie tam wrócę. 





 Gorąca czekolada była przepyszna, jednak na siedzenie na zewnątrz ostatecznie okazało się trochę za zimno.