sobota, 2 lutego 2013

rome vol.1




Czasem trudno mi uwierzyć, że miesiąc temu spacerowałam po uliczkach Rzymu, a teraz zaczynam kompletować sprzęt narciarski na wyjazd do największego kurortu we Francji. Gdyby rok temu ktoś mi powiedział, że właśnie tak będzie wyglądała następna zima to w odpowiedzi usłyszał by śmiech. Ale jednak to prawda.


Jako całkiem małe dziecko marzyłam o wyjeździe do Chin, a jako trochę starsze do Włoch. I kiedy stanęła przede mną możliwość zrealizowania marzenia (drugiego, na pierwsze jeszcze trochę poczekam) to byłam przerażona. I w ten sposób przez cały czas wyjazdowi towarzyszył ogrom skrajnych emocji. A 30 godzin w autokarze także nie należało do najłatwiejszych. Jednak było warto.


 W Watykanie spędziliśmy 2 dni z naszego wyjazdu.


Zdjęcie z kropką musi być - w końcu bez niej nie weszlibyśmy do muzeum!


Które okazało się jednym z najciekawszych obiektów, które odwiedziliśmy.



Ten wieczór, chociaż nie w moich kilmatach wspominam bardzo dobrze, a widok z poniższego zdjęcia był niesamowity.


Do relacji z Rzymu na pewno jeszcze powrócę bo jak na razie przejrzałam tylko 1/3 zdjęć z tego wyjazdu. A pokazywać jest co bo jak na razie Rzym został mianowany moim ulubionym miastem (co się za pewne zmieni już za 2 miesiące).

lazy saturday

I chociaż czasem bywa ciężko to bywają i dni kiedy praca wcale siebie nie przypomina i przeradza się w przyjemne przedpołudnie. Dziś w trakcie baby sittingu Agaty udałyśmy się na spacer do Dyrehaven - The Royal Deer Park. W przeszłości był on terenem łowieckim dla dworu królewskiego, a dziś jest popularnym miejscem do aktywnego spędzania czasu - jazda konna, pikniki, spacery, a na deser obserwowanie jeleni, które w tym parku bardzo łatwo spotkać. Można tu także odwiedzić Bakken - jeden z najstarszych parków rozrywki. Nie udało nam się dziś zrobić zbyt wielu zdjęć ukazujących urodę parku , ale na pewno jeszcze się tu pojawią. 

Wybrałyśmy się na lunch w ogródku, a kiełbaski musiałyśmy same upiec na grillu 
 Wszystko utrzymane w odpowiednim klimacie. 
 Dużo lepszy widok był w drugą stronę, niestety zdjęcia nie zrobiłam. 
Agata i Luisa podziwiają jezioro, a za nimi nasza knajpka.

Niestety nasz spacer nie trwał długo bo chociaż słońce świeciło pięknie to, po wyjściu z ogrzewanego ogródka wyposażonego w ciepłe koce dla każdego gościa, było nam zimno i szybko wracałyśmy do ciepłego domu.