niedziela, 7 kwietnia 2013

jemaa el fna by night



Najbardziej niesamowite  podczas naszej podróży do Marrakeszu było to jak wiele oblicz ma to miasto: szaleństwo zakupów i chaos w sukach, spokój i harmonia w obiektach religijnych i ogrodach, egzotyka  poza miastem i nowoczesna Menara (powyżej). 




To także miasto kontrastów - w jednej chwili możesz jeść wyborny posiłek na pięknym i spokojnym dachu jednego z hoteli lub riad (wyżej), a chwilę później wyjść na brudną, zatłoczoną i głośną ulicę Mediny. Wszystko wygląda zupełnie inaczej o poranku, w ciągu dnia, a już kompletnie zmienia swe oblicze po zmroku. To właśnie wtedy miasto, a dokładnie centrum jego starej części, wywarło na mnie największe wrażenie.



Upalny plac pełen zaklinaczy węży, małpek i innych naganiaczy usiłujących wyciągnąć z Ciebie ostatni grosz przemienia się w wielkie barbecue i widowisko. Co krok widzisz grupę ludzi otaczającą coś - a co to jest - dowiedzieć się możesz tylko w jeden sposób - musisz zajrzeć do środka. Możesz trafić na akrobatów, bokserów, muzyków, gawędziarzy, jasnowidza, fryzjera , a nawet "dentystę" wyrywającego zęby - nigdy nie wiesz czego się spodziewać. Zewsząd dochodzi lokalna muzyka, a tajemniczości dodaje unosząca się nad całym placem smuga dymu z kuchni polowych. Nie da się opisać w słowach jak bardzo niesamowita atmosfera tam panuje - trzeba poczuć to na własnej skórze. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz